poniedziałek, 20 stycznia 2014

1. Koniec początkiem.

-Wszystkiego najlepszego, Luize! - krzyknęła czarnowłosa Dominica.
-Spełnienia marzeń! - wrzasnęła blond Victoria.
-Miłości! - zaśmiała się szatynka, której włosy sięgały ramion, a imię jej brzmiało Gabrielle.
-Pieniędzy! - ryknęła Denise, która miała włosy przefarbowane na kolor turkusowy.
-Abyś wreszcie się ze mną umówiła! - to był Max, blondyn, który ciągle mnie próbuje zaprosić na randkę.
-Szczęścia! - krzyknął Will, brunet, który był przyjacielem Maxa.
-Utrzymania swoich świetnych wyników w nauce! - wrzasnął Rory, którego włosy miały podobny odcień rudego, co moje.
-I dużo czekolady - powiedział Eric, gruby szatyn.
-Dzięki... ale wiecie, że nie lubię urodzin.
-Lu! Lepiej bierz się za rozpakowywanie prezentów! - wykrzyknęli (prawie) chórem.
-Dobra, dobra... - nagle coś - a raczej ktoś - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Oczywiście był to Max.
-Ile razy mam ci mówić, abyś ze mną nie zadzierał, Wright!? - syknęłam i kopnęłam go prądem. Jak zwykle.
-Lu, uspokój się! Nie musisz od razu używać swoich mocy...
-Mocy? Przecież to był tylko ułamek moich umiejętności!
-Ale skromności to już nie opanowałaś - uśmiechnął się.
-Niestety, ale nie - pokazałam mu język.

***

Trzydziesty października roku 1960. Jednym ten dzień był obojętny. Jednak pewna kobieta w szpitalu płakała ze szczęścia trzymając swoją nowo narodzoną córeczkę. Niestety nie dla wszystkich ten dzień był szczęśliwy, bowiem pewne grono osób opłakiwało dawną przyjaciółkę, której koniec nadszedł tego właśnie dnia. Luize Wright - tak, tak, żona Maxa Wrighta - umarła. Jednak została na tym świecie. Pewnie pomyślicie, że w sercach jej bliskich. Nie! Właśnie niemowlę, które urodziła rudowłosa kobieta w jednym z szpitali posiadało jej duszę. W ten sposób koniec stał się początkiem nowego życia.

5 komentarzy:

  1. Początek podobny do poprzedniego wątku, ale jednak inny... tak jakoś... lepiej opisany, jest więcej... nie mam pojęcia czego ^^ po prostu lepszy ^
    ~Vicki

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no- zapowiada się świetne opowiadanie :D. Zaczynałam czytać pierwsze notki z nie-lilyanne, ale zobaczyłam, że rezygnujesz z dalszego pisania tamtej historii i przechodzisz na następną. Dla mnie to lepiej, nie będę musiała nic nadrabiać :D. Nie no żartuje- i tak je nadrobię, czytanie twoich wypocin to istna przyjemność :D.
    Mam pytanie- czy w tym opowiadaniu zachowasz wątki z poprzedniego, czy to będzie coś zupełnie odrębnego?
    Pierwszy rozdział moim zdaniem świetnie sprawdziłby się w roli prologu, o takie wprowadzenie do głównej akcji- narodziny Lil (bo ta ruda niewiasta to Lily, no nie?). Trochę króciutko, ale naprawdę fajnie opisane. Jak czytałam twoje pierwsze posty na poprzednim blogu i tę notkę to naprawdę widać postęp- piszesz coraz lepiej.
    Udało ci się mnie zaciekawić- czekam na nn.
    I zapraszam (jeśli chcesz) na: http://hogwart-z-tamtych-lat.blogspot.com/
    Weny :* Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre wątki zostaną zachowane (ale na pewno nie ten kiczowaty pamiętnik i cały akapit z tym pamiętnikiem z którejś tam notki, brrr), takie jak... właściwie, ta notka może na to trochę naprowadzić, a ja nie będę zdradzać. ^^ Tak, moje wypociny z tamtych czasów, gdy zakładałam dopiero bloga zostały przeczytane przeze mnie i muszę stwierdzić, że naprawdę zrobiłam postęp i gdyby było to zapisane na papierze, to miałabym ochotę spalić stare posty. ;D
      Na pewno wejdę na bloga :)
      Kuri ^^

      Usuń
  3. Piszę ten komentarz chyba już po raz czwarty, bo mi się jakoś dodać nie chciał -,- Wiesz, jak ja uwielbiam twoją twórczość, nie? ^^ Mimo, że zmieniłam nick, to moje Magiczne moce pozostały, dlatego mogę na nie przysiąc xD Oj ty, ty, ty... KURI! Kłamczucho ty... Tak mnie nastraszyć, że nick zmienisz! A jednak pozostałaś przy tym, i dobrze. :D Amber będzie miała zielone bombki xD Notka genialna <3 I ta akcja... Tylko, że ona było żoną... Grr... xD Nie chce mi się jakoś pisać, ponieważ piszę ten komentarz już któryś raz w ciągu tych kilku dni i jestem tym wykończona -_- No ale weny! xD
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem szczęśliwa, że piszesz dalej ;D Mam nadzieje, że nie będzie to kolejna Mary Sue :D Ale ogółem ciekawe i lekko się czyta. Tylko takie krótkie... Weny życzę (nie dziękuj, bo to pecha przynosi <3) i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń